dlaczego tak?
Bo poczytasz tu o sprawach… cóż: nieobojętnych. O codziennych radościach, wyzwaniach, marzeniach i o tym, że życie, choć potrafi bez pardonu skopać nam cztery litery, jest piękne.
I, jeśli zechcesz, poczytasz o rzeczach, które mnie interesują, bawią, pasjonują, zaskakują, bolą, wkurzają – bo może Ciebie także?

Piszę dla ludzi z poczuciem humoru, dystansem do siebie i innych. Z problemami i bez nich – o ile tacy są.
Zbudowanych z krwi i kości, z nadwagą/niedowagą, w niedoczasie, zakochanych mniej lub bardziej szczęśliwie.
Dla tych, którzy nie uważają się za pępek świata i szanują świat, w którym żyją.
Dla tych, którzy nie lubią, gdy narzuca im się jedyny, słuszny punkt widzenia, ale potrafią słuchać.

Nie umiem być obojętna, ba, nawet nie mam zamiaru próbować. Zachwycam się tym życiem pięknym, mam na nie ogromny apetyt i cieszę się, że nie znam jutra. Staram się czerpać radość z każdego nowego dnia, nawet, gdy wydaje się, że wszystko trafił szlag.
Szczególnie wtedy. Bo wtedy jest trudniej.
Ale gdy już wyjdę spod kocyka, odchoruję kaca, przetrawię bezsilność, obetrę łzy albo po prostu przestanę rzucać zaklęcia powszechnie uchodzące za obelżywe, szukam pozytywów w tym co niepozytywne.
A może odwrotnie… gdy zatrzasną się jakieś drzwi, szukam, gdzie otworzyły się kolejne i z ciekawością dziecka idę sprawdzić co się za nimi kryje. Czasem oberwę, ale częściej znajdę za nimi skarb.

Bo nic nie dzieje się bez powodu, a świat nabiera barw naszych myśli.