Anegdota nieznanego autorstwa o rybaku i bogatym biznesmenie w moim odczuciu jest kwintesencją filozofii slow life.

EDIT: Tadaam, mamy to:) W 1963r. ukazało się opowiadanie niemieckiego pisarza Heinricha Bölla pt. „Anegdota o obniżeniu produktywności” (w necie można je też znaleźć zatytułowane „Rybak i bankier”), przedstawiające spotkanie turysty i rybaka, gdzieś na zachodnim brzegu Europy.

TUTAJ znajdziecie link do wersji anglojęzycznej.

Być może kiedyś się natknęliście na którąś z wersji; różnią się w szczegółach, ale przecież istotna jest puenta:

Pewien bogaty biznesmen wybrał się na wycieczkę do małej wioski nad morzem. Spacerując wzdłuż wybrzeża ujrzał rybaka wracającego z połowu. Zdziwiło go to, ponieważ dopiero co minęło południe. Rybak owszem, miał wypełnione ponad pół sieci, ale inni rybacy łowili aż do wieczora, by wrócić z dużo bogatszym połowem. Zaciekawiony biznesmen zaczepił cumującego mężczyznę.
– Przepraszam, czemu tak wcześnie pan przypłynął? – zapytał.
– Bo skończyłem połów – wyjaśnił rybak.
– Ma pan jakiś kłopot z łodzią? – drążył biznesmen.
– Nie, dlaczego? Służy mi wiernie od lat.
– To dlaczego nie został pan dłużej by złowić więcej ryb?
A po co? Mnie i mojej rodzinie wystarczy to co złowiłem. Część zjemy na obiad, a resztę sprzedam na targu – uśmiechnął się rybak.
– To co pan będzie robił resztę dnia? Przecież nawet jeszcze nie było obiadu! – zdziwił się biznesmen.
– Jak to co? Pobawię się z dziećmi. Po obiedzie utnę sobie drzemkę. Potem spotkamy się z przyjaciółmi i posiedzimy przy ognisku z gitarą. A rano z przyjemnością popłynę trochę połowić.
Ależ to marnotrawienie czasu! – oburzył się biznesmen. – Jestem doświadczonym biznesmenem, doradzę panu.

Rybak zgodził się go wysłuchać. Podekscytowany biznesmen zaczął tłumaczyć:
– Powinien pan łowić więcej ryb.
– Po co mi więcej ryb? – nie zrozumiał rybak.
– Gdyby łowił pan więcej ryb, miałby pan więcej pieniędzy.
– A po co mi więcej pieniędzy? – zdziwił się rybak
– Wtedy mógłby pan kupić sobie nową łódź! – wykrzyknął biznesmen.
– Po co mi nowa łódź? Lubię tę, którą mam.
– Jak będzie pan miał nową łódź, będzie pan mógł łowić jeszcze więcej i mieć jeszcze więcej pieniędzy – biznesmen tłumaczył jak dziecku.
– Ale po co? – uparcie pytał rybak.
– Żeby zatrudnić pracownika, łowić jeszcze więcej, potem zatrudnić kolejnego pracownika i kupić kolejne łodzie. I coraz więcej zarabiać.
– Ale po co? – rybak się nie poddawał.
– Żeby inni rybacy chcieli u pana pracować. A wtedy rozwinie pan potężne przedsiębiorstwo, będzie miał pan coraz większe rynki zbytu. Stanie się pan bogatym człowiekiem, przeniesie się do stolicy i stamtąd będzie pan zarządzał swoją firmą.
– A ile czasu to potrwa? – spytał rybak.
– Jakieś piętnaście, może dwadzieścia lat – wyjaśnił biznesmen.
– I co wtedy? – ponownie spytał rybak.
– Ha! Teraz najciekawsze! – zapalił się biznesmen. – Sprzeda pan swoje przedsiębiorstwo za grube miliony!
– Ale po co? – dopytywał się rybak.
– Wtedy przeprowadzi się pan na jakąś małą wysepkę. Będzie pan mógł łowić ryby dla przyjemności, spędzać czas z rodziną, ucinać sobie drzemkę po obiedzie i siedzieć z przyjaciółmi z gitarą przy ognisku.

zachód nad morzem Masza Grander

Buziaki

Wasza M.

2 komentarze

    1. Super interpretacja 😊 Co do autora, jak się dokopałam w czeluściach netu, wskazywany jest Heinrich Böll – jego „Anegdota dotycząca obniżenia produktywności” o spotkaniu rybaka i turysty ukazała się w 1963r. (więcej w poście).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *