kim jestem? Człowiekiem. Pierwsza odpowiedź, która przychodzi mi do głowy.
Kobietą, lubiącą swoją kobiecość.
I w szpilkach, i w glanach. I boso.
Mamą, żoną, siostrą, córką, kuzynką, przyjaciółką, koleżanką i jeszcze parę powiązań by się znalazło.
Wielbicielką muzyki, brzmień ciężkich w szczególności, miłośniczką kawy, otwartych przestrzeni i świeżego powietrza, nurkowania i pływania, fascynatką psychologii pozytywnej i społecznej oraz filozofii Dalekiego Wschodu, od zawsze uzależnioną od czytania.
Wyznaję zasadę My home is my castle, a twierdzy tej dzielnie strzegą dwie kocice.

Optymistką szukającą rozwiązań i pozytywów. Nie, szklanka nie zawsze jest do połowy pełna, ale po każdej nocy przychodzi dzień.
Wrażliwcem z wysokim poziomem empatii. Kiedyś mi to przeszkadzało, dziś traktuję jako zaletę.
Feministką, bo absurdem jest rozdzielanie praw człowieka na prawa kobiet i prawa mężczyzn. Ba, absurdem jest każdy rodzaj dyskryminacji.
Astrologicznym Wodnikiem, kochającym wolność i niezależność, chronicznie nie trawiącym głupoty, zawiści i braku poczucia humoru.
Zazwyczaj na pytanie „kim jesteś?” odpowiadamy wymieniając nasz zawód lub wykształcenie. Już mi ręka zawisła nad klawiaturą, by tak właśnie zacząć, ale pomyślałam – halo, halo! Czy to mnie definiuje? Oczywiście, lata studiów i doświadczeń nas kształtują. Tyle, że z biegiem lat się zmieniamy, rozwijamy, odnajdujemy (lub nie) w najróżniejszych sytuacjach życiowych. Niektórzy odkopują zapomniane lub z różnych powodów porzucone plany, inni utożsamiają się ze swoim hobby skrajnie odmiennym od wyuczonego zawodu.
kim jestem zawodowo:
absolwentką zarządzania i finansów, psychologii społecznej oraz psychotraumatologii. Założycielką fundacji wspierającej osoby wykluczone i zagrożone wykluczeniem społecznym.
Jeśli chcesz więcej, TUTAJ – w wielkim skrócie – poczytasz o tym, jak z bizneswoman zostałam opiekunką przewlekle chorego synka i co z tego wynikło.
co jeszcze..?
Lubię się dziwić. I lubię zmiany. Lubię próbować i smakować.
Uważam, że świat jest taki, jakim my go postrzegamy, oceniając go przez pryzmat naszych odczuć i emocji. A to oznacza, że świat ten można zmieniać, zmieniając swoje podejście i swój ogląd. Mam tę moc – każdy ją ma – i nie waham się jej używać we własnym matriksie. Owszem, czerwona tabletka zazwyczaj wymaga wyjścia ze strefy komfortu, ale, co tu dużo mówić, warto.
dlaczego piszę?
Bo lubię, mogę i chcę. Im więcej inspirujących blogów znajdowałam w sieci, tym bardziej do mnie docierało, że to wspaniałe miejsce – zdecydowanie lepsze od szuflady w biurku czy twardego dysku (zresztą moje biurko szuflady nie posiada). Odkąd pamiętam pisałam pamiętniki, listy, opowiadania, bajki, etiudy, spisywałam swoje przemyślenia, ba, nawet popełniłam powieść. Do szuflady oczywiście. Tej, której nie posiadam. Piszę poważnie, zabawnie, filozoficznie, głupawo, baśniowo, zwyczajnie. A dla dzieci bajkowo.
Zostań ze mną i rozgość się. Zapraszam!
Marta
(vel Tuśka, Martusia, Masza, Marti, Martika, Tula itd.;))
