prawo Murphy’ego dla optymistów
Moja wersja prawa Murphy’ego:
Jeśli coś może pójść źle, to może też pójść lepiej niż dobrze
Bo czemu nie?
Zawsze staram się dostrzegać pozytywy, nawet w trudnych sytuacjach. Właściwie przede wszystkim tych trudnych, bo wtedy potrzeba ujrzenia światełka w tunelu jest najsilniejsza. Nie nastawiam się na porażkę, nie programuję, ale też nie zakładam z samobójczym hurraoptymizmem, że wszystko zawsze będzie dobrze, bez względu na okoliczności. Staram się jednak kierować swoje myśli w jasną stronę i odrzucać od siebie te czarne dotyczące przyszłości, najdalej jak mogę. Nie potrzebuję ich, w niczym mi nie pomogą. Szukam wyjścia z sytuacji, szukam pozytywów.
Tak, jestem optymistką. Od zawsze. I nic nie wskazuje na to, aby miało się to zmienić; w miarę upływu lat, najróżniejszych życiowych sytuacji, przykrych doświadczeń, mój optymizm pozostaje niewzruszony. Jest po prostu moją życiową filozofią.
Internet pełen jest dowcipów na temat optymistów, chociażby:
Optymiści to niedoinformowani pesymiści
czy
Optymiści uważają nasz świat za najlepszy ze wszystkich możliwych, a pesymiści wiedzą, że to niestety prawda.
Ciekawe, że to pesymiści nabiją się z optymistów, nie odwrotnie;)
Hmm… Coś nie tak z poziomem satysfakcji z życia…? Piszę bez złośliwości. Zastanawiam się.
Przyjęło się uważać, że optymiści patrzą wokół wyłącznie przez różowe okulary, a pesymiści widzą wszystko w czarnych barwach. Jak to często ze stereotypami bywa, także i ten upraszczając zakłada, że optymiści zignorują zagrożenia albo nie zauważą ryzyka, a pesymiści nie będą mieli woli walki, bo i tak im się nie uda.
Tymczasem wszyscy patrzymy na świat poprzez własne wyobrażenie o nim. Taki matrix. I pesymiści, i optymiści odbierają świat zniekształcony własnym do niego nastawieniem.
Postrzegamy rzeczywistość przez pryzmat naszych własnych przekonań, oczekiwań, sądów, opinii i wielu innych.
Czym przecież jest ŚWIATOPOGLĄD?
Poglądem na świat:)
Pisałam o tym tutaj, zapraszam:
Każdy powinien funkcjonować tak, by to jemu żyło się dobrze z samym sobą. Jednak jakoś tak jest, że wśród moich bliższych czy dalszych znajomych, to ci optymistycznie nastawieni do świata są szczęśliwsi. Mają więcej chęci do życia, apetyt na nie, chętniej się uczą, sięgają po nowe, nieznane. Nie dają się łamać porażkom. Nieszczęście ich zgina, ale potem się prostują i znów z nadzieją patrzą w przyszłość.
Optymizmu można się nauczyć, podobnie jak można „nauczyć się” pesymizmu.
Profesor psychologii Martin E.P. Seligman, uznawany za twórcę psychologii pozytywnej, stwierdził, że utrata poczucia sprawstwa, czyli wpływu na rzeczy, które nas spotykają, powoduje apatię i bierność. To z kolei prowadzi do wyuczonej bezradności, u podstaw której leży niezauważanie związku między własnym działaniem a sytuacją, w której się znajdujemy; nieumiejętność dojrzenia powiązania przyczyny i skutku. Z badań Seligmana wynika, że część osób uczestniczących w badaniach nie utraciła poczucia sprawstwa mimo wcześniejszych traumatycznych przeżyć (więźniowie obozów koncentracyjnych, ofiary przemocy). U tych ludzi optymistyczny sposób wyjaśniania sobie rzeczywistości spowodował, że nie dali się złamać i wpędzić w poczucie wyuczonej bezradności oraz potrafili zachować wiarę, że czeka ich lepsze życie.
Zachęcam do zapoznania się z książką „Optymizmu można się nauczyć. Jak zmienić swoje myślenie i swoje życie”, do której zresztą będę jeszcze wracać.
Jeśli nie jesteś urodzonym optymistą, może warto zawalczyć o zmianę sposobu postrzegania świata?
Dlaczego?
Bo optymiści łatwiej radzą sobie z trudnościami (które wcale nie dotykają ich w mniejszym stopniu niż pesymistów), nie załamują się pod ciężarem problemów, tylko szukają ich rozwiązania i zwyczajnie są szczęśliwsi.
Ja w każdym nie zamieniłabym się na postawy życiowe z pesymistą;)
Pół żartem, pół serio, coś o tym tu:
I zapraszam też tu:
Uśmiechu kochani!
#KredoweMyśli
Warto przenalizować czasami swoje przekonania do świata i sposób w jaki go postrzegamy gdyż czasami po takiej refleksji może okazać się że to jest główną przeszkodą do tego żebyśmy byli szczęśliwi. Otaczające nas życie możemy widzieć na bardzo wiele sposobów chociaż nasze EGO często podpowiada nam że w tym momencie widzimy to ABSOLUTNA PRAWDA i nasze nastawienie jest najbardziej adekwatne do danej sytuacji . Zachęcam do chociażby zapoznania się z teorią 6 kapeluszy Edwarda do Bono.
Zgadzam się, dlatego we własnym interesie warto swoje ego nieco poskromić 🙂 Co do kapeluszy de Bono i myślenia lateralnego, masz rację, to świetny sposób, żeby popatrzeć na zagadnienie z różnych stron, różnymi sposobami. Ludzie potrafią kompletnie zafiksować się na jednej opcji i pozostałe przestają dla nich istnieć; ciężko wtedy o jakiś szerszy ogląd.
Przy okazji dziękuję za pomysł na nowy artykuł;)
Akurat przy Twoim komentarzu pomyślałam, że ludzie nierzadko (i zupełnie niesłusznie) utożsamiają optymistów z beztroskimi marzycielami, nie potrafiącymi przewidzieć negatywnych skutków swoich działań, realizm przypisując pesymistom.
Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Narzekanie to nasze dobro narodowe. Jak zaczniemy pozytywnie patrzeć w przyszłość, to jeszcze nie daj Bóg zaczniemy cieszyć się z sukcesów sąsiada i co wtedy z nami będzie?! 😉
Obawiam się, że prędzej utoniemy w morzu łez bezinteresownej zawiści 😉